Mała Fatra i Beskydy Kysucke
Statystyki
Relacja
Piątkowego wieczoru wpadłem na pomysł, żeby nazajutrz wybrać się w góry. To chyba mój najbardziej spontaniczny spontan z dotychczasowych ;-). O godzinie 18 – wizja, a około 12 godzin później – już na trasie.
Wymyśliłem sobie dość długi jednodniowy spacer. Chciałem postawić „kropkę nad i” z Krywańską Małą Fatrą i przedeptać żółto znakowany odcinek z Terchovej do Belskich Skał, włącznie z ich zwiedzeniem. Uważałem kiedyś, że ten fragment nijak się ma do trekkingu po górach. No jednak trochę się ma. Mimo to, by nie wracać po własnych śladach, zapętliłem drogę powrotną przez urokliwą Kysucką Vrchovinę. A ako to bolo? Pobudka godzinę przed planowanym budzikiem, czyli o trzeciej. W przedpokoju obok kot zaczął wariować z grzechotkami – co było sygnałem, aby nie próbować dosypiać do czwartej. W Terchovej, nieopodal kościoła, wylądowałem o szóstej. A tam? Zimno :-). Niecałe 4 stopnie. Dobrze, że wziąłem polar – przydał się podczas pierwszej godziny marszu. Wiadomo – im słońce wzeszło wyżej, tym robiło się przyjemniej. A trasa? Do samych skał – bomba. Idealne prawie 15 km na rozgrzewkę ;-). Niewiele przewyższeń, ale za to jaki klimat: łąki, pastwiska, widoki, zapachy, dźwięki. Koncert dla zmysłów, z dominującym zapachem kwitnących lip i śpiewem skowronków. A skały? Pozytywna niespodzianka. Trochę trzeba było się na nie wdrapać – czasem z użyciem rąk. Powiem tak – ładne (co widać na zdjęciach) i z całkiem sympatycznymi widokami. Na najwyższej z nich zrobiłem sobie pauzę na pierwszy posiłek. Kolejny etap marszu to przejście przez miejscowości Belá i Lysica. W Belej wstąpiłem do sklepu i uzupełniłem płyny. Od Lysicy (już w Kysuckiej Vrchovinie) powędrowałem brzydkim żółtym szlakiem na wschód. Na szczęście po kilku kilometrach pogórze – które moim zdaniem jest ładniejsze niż większość polskich Beskidów – ukazało swoje walory. Opisywałem już je kiedyś przy okazji wycieczki na Ladonhorę. Wierzchołki przypominające trochę Beskid Wyspowy, a pomiędzy nimi rozległe pastwiska i łąki. A z nich – prawie cały czas – przepiękny widok na pobliską Fatrę. Rewelacja. W takiej scenerii dotarłem na Sedlo Lutiška. Jest to malownicza przełęcz położona na drodze ze Starej Bystricy do Branicy, czyli odcinka trasy, którą zawsze pokonuję, jadąc na Małą Fatrę. Nieraz zastanawiałem się, przejeżdżając tamtędy, jakie szlaki tę drogę przecinają. Teraz już wiem ;-). Chwila przerwy – drugi posiłek – i rozpocząłem ostatni etap. Jakoś tak wyszło, że na największym zmęczeniu trzeba było jeszcze wdrapać się na Mravečník. Trasa dosyć stroma i męcząca. Na szczycie dojadłem, co miałem, i w dół. Przed samą Terchovą zahaczyłem jeszcze o wieżę widokową, która od jakiegoś już czasu góruje nad miasteczkiem, ale jakoś specjalnie nie chciało mi się na nią tarabanić. W samochodzie wylądowałem przed godziną 15, w domu – przed 17. Świetny wyjazd! ![]()
|
|